sobota, 30 sierpnia 2014

Golden Rose Rich Color #24 i Jolly Jewels #116

Za rzadko noszę czerwienie.


Przedstawiam dziś moją ulubioną czerwień Golden Rose! Standardowo, lakier kosztuje 6,90zł i ma 10,5ml pojemności. Aplikacja jak zwykle jest bardzo wygodna dzięki szerokiemu pędzelkowi i lekkiej konsystencji, jednak wymaga trzech warstw w celu całkowitego pokrycia płytki. Zwłaszcza przy białych końcówkach, które ja posiadam. Kolor jest bardzo czysty. Można nawet powiedzieć, że został wzięty prosto z gamy kolorów podstawowych. Nosi się bardzo przyjemnie, rzuca się w oczy. Dziś mało zdjęć, bo wszystkie, które zrobiłam wyszły jakieś brzydkie i nie mogłam ich wykorzystać :|

piątek, 22 sierpnia 2014

Sylveco - Odżywcza Pomadka z Peelingiem

Przyznaję się. Mam dziesiątki pomadek do ust. Praktycznie nigdy nie zużywam żadnej do końca, głównie dlatego, że zmieniam je wraz ze zmianą pory roku. Na zimę zawsze kupuję bardziej tłustą, chroniącą przed niskimi temperaturami, gdyż moja skóra szybko wysycha na mrozie. Na wiosnę kupuję coś lekko zabarwionego czerwienią, lub różem, na lato stosuję pomadki z wysokim filtrem, a na jesień wracam do czegoś lżejszego. Te zmiany powodują, że pozostałe pomadki odkładam do zapasowej kosmetyczki, ale potem i tak je wyrzucam, bo czuję, że za długo leżały nieużywane. Zwyczajnie jakoś mnie to trochę brzydzi, a pomadki nie są aż tak drogie, abym nie mogła kupić sobie czegoś nowego. Jedyną pomadką, jaką do tej pory zużyłam do końca to standardowy sztyft NIVEA.

Pomadkę Sylveco dostałam w Shinyboxie w czerwcu. Na początku podeszłam do niej trochę sceptycznie. Pomadka z peelingiem? I mam nosić te drobinki na ustach aż odpadną, czy co? Zostałam bardzo miło zaskoczona.




niedziela, 17 sierpnia 2014

Golden Rose Rich Color #16 i 3D Glaze Top Coat #11

Zachciało mi się niebieskości na koniec lata (cóż, dopiero połowa sierpnia, ale mam nadzieję, że upały mamy już za sobą ;)).


Rich Color chyba każdy w Polsce zna i kocha. Za szeroki pędzelek, niezliczoną ilość kolorów, kremową konsystencję, i tak dalej ;) Za to też kocham je ja. Do tego stopnia, że malowanie paznokci wąskim, okrągłym pędzelkiem to dla mnie udręka, a inna konsystencja przyprawia mnie o wściekłość.


sobota, 16 sierpnia 2014

Inglot i Seche - porównanie rozcieńczalników

Rozcieńczalinków używam dopiero od dwóch miesięcy, kiedy to mój Seche Vite zgęstniał po 3 tygodniach, prawdopodobnie ze względu na rosnące temperatury i wzmożone używanie i częstotliwość odkręcania zakrętki.



Na początku zainwestowałam w rozcieńczalnik Inglota. Jego cena to 12zł/9ml. Malutka buteleczka. Wykorzystałam go w jeden dzień do rozcieńczenia Seche Vite i lakierów piaskowych Golden Rose, które gęstnieją po kilku użyciach.
Jeśli chodzi o jego działanie - nie mam żadnych zastrzeżeń. Seche Vite nie zmętniał, jego działanie się nie zmieniło, to samo z innymi lakierami, jednak przydałaby się pipetka. Wlewany prosto z butelki niestety rozlewa się wszędzie.

Skład: Ethyl Acetate, Isopropyl Alcohol, Butyl Acetate.

Rozcieńczalnik Seche Restore kupiłam w lipcu przy okazji zamawiania Seche Vite. Jego cena to 29,99 za 59ml na Allegro. Do butelki dołączona jest duża pipetka. Jeśli chodzi o jego działanie, ponownie, jak w przypadku Inglota, rozcieńcza bardzo dobrze i nie zmienia właściwości lakierów. Wydaje mi się, że ilość potrzebna do rozcieńczenia lakieru była zdecydowanie mniejsza niż w przypadku Inglota, mogę się jednak mylić, może po prostu lakier nie był aż tak gęsty. Zawiera niestety toluen, co trochę mnie martwi, jednak zawiera go też Seche Vite i jak na razie nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków jego stosowania, więc nie będę się tym teraz martwić. Być może właśnie te róznice w składzie powodują też taką rozbieżność cenową.

Skład: Butyl Acetate, Toluene, Isopropyl Alcohol.

Podsumowując, oczywiście zostanę przy Seche Restore, gdyż minie wiele miesięcy zanim go całkowicie zużyję.

piątek, 15 sierpnia 2014

Co się ze mną działo.

Cóż, jak widać, nie napisałam nic od miesiąca. Pora na wytłumaczenie.

Niestety, lato nie jest najlepszą porą roku dla mnie. Już od czerwca czuję się źle, a wraz z nadejściem lipca, po prostu nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i zamieniam się w ledwo funkcjonującego, dyszącego i pocącego się pół-zombie. Po prostu nienawidzę lata.

Po pierwsze, mam alergię wziewną i pylenie powoduje u mnie potworny katar. Nie jestem w stanie oddychać, a mój zadarty nos pełni jedynie funkcję kikuta wystającego z twarzy, gdyż zatyka się w 100 procentach i tylko 5 tabletek pseudoefedryny jest mu w stanie pomóc, a i to nie zawsze.

Po drugie, temperatury. Mój organizm został niestety wyprodukowany na rynek skandynawski, ale ktoś pomylił adresy i wysłał mnie do tego piekła zwanego Europą środkowo-wschodnią. Pocę się, zdycham, przegrzewam, po prostu odechciewa mi się wszystkiego. Do tego cierpię na nadpotliwość, więc wyobraźcie sobie. Albo i nie. Zwyczajnie siedzenie przed komputerem nie jest pierwszą rzeczą, o której myślę w wolnym czasie.

Dlatego też przepraszam, postaram się poprawić. Mam kilka przyszykowanych postów, które wymagają jeszcze zdjęć, coś powinno pojawić się już jutro ;)