wtorek, 27 maja 2014

Golden Rose Color Expert #15 i folia transferowa + GR matte top coat

Byłam strasznie znudzona w Lany Poniedziałek. Święta spędzam zawsze samotnie, z moim psiakiem, więc... Nigdy nie jest to dla mnie przyjemny czas. Wolałabym mieć wolne w normalne dni, kiedy na ulicach jest więcej ludzi i otwarte są sklepy :P

Z nudy wyszło coś... z czego nie jestem jakoś szczególnie zadowolona, ale była to moja pierwsza próba z folią transferową, więc uznałam, że warto jednak zamieścić kilka zdjęć i spostrzeżeń.


Użyłam lakieru Golden Rose Color Expert #15 oraz ich nowego, matowego top coatu i folii transferowej ze wzorem koronki.




Lakier sam w sobie wymaga przynajmniej dwóch warstw i myślę, że lepiej wyglądałby na białej bazie, jednak nie chciałam malować paznokci bazą i przynajmniej trzema warstwami lakieru, ponieważ musiałabym czekać na wyschnięcie wszystkiego cały dzień. A folię transferową trzeba nanosić na suchy lakier, ponieważ klej jest bardzo lepki i jeśli lakier nie jest suchy, przy zdejmowaniu plastikowego podkładu, może pociągnąć za lakier i go oderwać.



Mam mały problem z tym topem i nie wiem, czy jest to wina moich paznokci, czy samego lakieru. Zaraz po pomalowaniu zaczął się unosić przy skórkach (czy miejscu, gdzie powinny być). Paznokcie były dobrze oczyszczone i nie wiem, co się dzieje, ale nie jestem zadowolona.


Z folią transferową miałam największy problem. A raczej z klejem. Zapłaciłam za 5ml buteleczkę 14 złotych, a kiedy go użyłam, okazało się, że jest to zwykły klej do dekupażu. A dokładniej do złoceń. Ten sam, który mam w szafce, w 75ml butelce i za który zapłaciłam około 8 złotych. Wkurza mnie coś takiego jak nic innego. Tak samo zresztą jak kupowanie na ebayu folii transferowej w długich rolkach, cięcie jej na mniejsze kawałeczki i sprzedawanie na Allegro za cenę całości. Podobno każdy orze jak może, ale to jest już lekka przesada.

Kolejnym problemem z klejem było to, że on nigdy tak naprawdę nie wysycha. Pozostaje lepki przez cały czas, więc trzeba potem całość zamalować topem i modlić się, aby nie uderzyć paznokciem w nic ostrego, ponieważ takie spotkanie zazwyczaj kończy się oderwaniem lakieru z folią, pozostawiając na paznokciu lepką warstwę, do której klei się wszystko, co najgorsze (w mim przypadku ten "pyłek" i meszek z kieszeni nowych, tylko raz upranych jeansów).

Czy użyję jeszcze kiedyś folii? Na pewno, jednak na wielkie wyjście, nie na co dzień.

Jeśli chodzi o top coat matujący, zajmę się nim następnym razem przy recenzji wszystkich topów Golden Rose.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jest mi zawsze bardzo miło kiedy ktoś poświęca swój czas, aby zostawić kilka słów. Proszę tylko o nie spamowanie.